Ale od czego by tu zacząć?
Sądzę, że najrozsądniej będzie od początku.
Ile jest osób na świecie, które mają przekrętkę na punkcie patchworków?
Nikt tego nie liczył. Zapewne miliony.
Ile jest takich osób w kraju nad Wisłą?
Hmmm... Pewnie coś kole tysiąca, może więcej.
A warszawskich pokręconych? Hohohoho! BARDZO DUŻO! :-D
Nie ma co ukrywać, że spora część tej BARDZO DUŻEJ grupy wywodzi się spod znaku Szkoły Patchoworku
Czyli ręką Ani my ukształtowane ;-)
I to właśnie Ania wpadła na jakże prosty i oczywisty pomysł: się spotkajmy, dziewczyny! Tak bez nauki, na babskich plotach i przyjemnościach.
No i stało się!
Na pierwszy ogień, jako te króliczki doświadczalne poszły dzielne mrówki-paczłorkówki. Czyli bywsze i aktualne kursantki wyżej wspomnianej szkoły.
Było nas 11 zarąbistych facetek!
Mało? Kwestia dyskusyjna. I rozwojowa.
Spotkania mają charakter otwarty i każda patchworkująca kobieta ma wstęp wolny :-)
O tym będzie niżej.
Jak to zwykle bywa, w trakcie takich spotkań, musowo było się pochwalić swoimi osiągami.
Tyle, że...
Jakoś takoś sprzęty do uwieczniania nie bardzo z nami współpracowały i zdjęć mamy strasznie mało!
Ale kilka fotek dało się wydłubać od Ani i od Hani.
Na początek fotka prawie grupowa:
Od lewej: Ula (Bukotle), Marta, Marysia, Tereska, Ania (dyskretnie skryta za Tereską), Beata, Marzenka i Hania. W tle, za Marzenką jestem ja w mikrym fragmencie :-D Fotkę pyknęła Ania ,
czyli inicjatorka i siła sprawcza naszego spotkania.
Jeśli chodzi o prace.
Na początku zaśliniłyśmy się od pięt po pachy na widok obrazków wyszytych przez gospodynię spotkania, czyli Anię:
Ten drugi PODOBNO jest do kitu...
Tjaaaa... Pozwolę sobie mieć zgoła inne zdanie w tym temacie...
Kolejną czarującą była Marta:
Aż się wierzyć nie chce, że to cudo nie jest namalowane farbami, tylko maszyną do szycia.
Mnie osobiście mowę odjął "Kalejdoskop". Również autorstwa Marty:
Macałam go niegodnymi łapami i nosem po nim ryłam, co zostało uwiecznione po wsze czasy:
Marzenka prezentowała nam swoje próby pikowania z wolnej ręki i roztoczyła przed nami wizję całkiem odjechanego i oryginalnego zamysłu wykorzystania rzeczonych próbek:
Jak widać na załączonym obrazku, wizja ta wprawiła niektóre z nas w niekłamaną ekstazę ;-))
Zdjęć innych prac nie mam, bo jak pisałam - sprzęt się nam zbuntował, albo został w domu (tak, tak! biję się we wklęsłe zero - zapomniałam zabrać!).
Następną razą będzie więcej do oglądania, bo będzie następna raza.
Za miesiąc.
Mają spotkania inne miasta? Mają.
No to Warszawa też ma!
Ponieważ jednak wszystkie cierpimy na nieuleczalną chorobę zwaną szyciopaczłorkomus, następne spotkanie będzie bardzo twórcze.
Otóż planujemy szycie serduszek.
Ale nie tak sobie sztuka dla sztuki.
Pozwolę sobie zacytować fragment maila Tereski, wyjaśniający dokładniej o co chodzi:
Akcja tworzenia serduszek dotyczy wszystkich możliwych technik : szycie, decoupage, cekiny, klejenie, itp. Do mnie moja znajoma zgłosiła się w sprawie szycia, bo wiedziała, że szyję patchworki. Ale to niczego nie przesądza, zależy tylko od osoby tworzącej.
No więc:
Serduszka są na 35-lecie istnienia szkoły szpitalnej w Centrum Zdrowia Dziecka. Jubileusz będzie trwał 3 dni i przy okazji odbędzie się konferencja dyrektorów szkół szkolnictwa otwartego. Serduszka będą podarowywane osobom uczestniczącym w konferencji i zaproszonym gościom. Gośćmi będą dzieci oraz osoby zaangażowane w prace na rzecz dzieci i szkoły szpitalnej. Od 15 lat na tę uroczystość przyjeżdżają dzieci ze szkoły nr 1 w Twardogórze koło Wrocławia.
Serdecznie zapraszam wszystkich chętnych do uszycia / wydziergania / szydełkowania serduszka na rzecz tych dzieci.
Akcja serduszkowa kończy się pod koniec kwietnia.
Co do zasad: nie ma żadnych. Serduszka mogą być wykonane dowolną techniką, mieć dowolny kształt i kolor(y). Mają być wesołe i ozdobione wg własnego pomysłu.
Jest jedynie prośba aby nie były zbyt duże, mniej więcej 10 x 12 cm i miały zawieszkę.
Bardzo dziękuję w imieniu dzieci ze szkoły szpitalnej centrum Zdrowia Dziecka.
Tak więc - kto chętny i szyjącopaczłorkujący, niech przybywa na Ursynów 23.04!
A o serduszkowej akcji dokładniej napiszę za czas pewien.
Ps: Dziewczyny - noooo dooobra! Mogę już być tym skrybą spotkaniowym vel sekretarzem. Przyjemniejsze takie pisanie, niż płodzenie protokołów ;-)
Czyli mówcie mi od dziś Koszałek Opałek ;-)